Libération w świetle jointów: publikacje o marihuanie z lat 70.

Luke.Konopiacki
15 Feb 2024

W latach siedemdziesiątych klimat wokół marihuany we Francji był zdecydowanie negatywny, a większość prasy wyrażała dezaprobatę wobec jej zażywania oraz ogólnie narkotyków. Jednakże, wśród tego sceptycznego otoczenia, dwie gazety odważnie popierały legalizację marihuany: miesięcznik Actuel oraz renomowany dziennik Libération.


W styczniu 1977 roku Libération zrewolucjonizował swoje treść, wprowadzając sekcję o nazwie „La bourse de la semaine” (giełda tygodnia). Ta nowa rubryka miała za zadanie dostarczać czytelnikom informacji na temat jakości i cen różnych środków dostępnych na rynku, w tym również marihuany. To było pionierskie posunięcie, które miało na celu zmienić perspektywę społeczną na temat konopi indyjskich oraz podjąć dyskusję na temat legalizacji.

Zapraszamy do lepszego zrozumienia nie tylko historii marihuany we Francji, ale także roli, jaką odgrywała prasa w kształtowaniu opinii publicznej na temat marihuany.

Libération, założone w 1973 roku przez tak wybitne postacie jak Jean-Paul Sartre, Serge July, Philippe Gavi i Bernard Lallement, było nie tylko gazetą, ale również głosem lewicy oraz platformą dla tych, którzy znaleźli się na obrzeżach społeczeństwa. W latach siedemdziesiątych wygląd i charakter dziennika znacząco różniły się od obecnej postaci, był pozbawiony reklam i skupiał się na tematach związanych z zaangażowaniem społecznym.

Na przełomie lat 70. i 80., Libération odgrywało kluczową rolę w debacie publicznej na temat marihuany. Artykuły na ten temat pojawiały się niemal codziennie, a temat ten często zajmował pierwsze strony gazety. Już w czerwcu 1976 roku, gazeta opublikowała tzw. „Apel o 18 Jointów”,  który podpisało wiele znanych osobistości, stając się symbolem ruchu na rzecz legalizacji.

Począwszy od stycznia 1977 roku, rubryka „Bourse de la semaine” dostarczała informacji na temat różnych produktów dostępnych na rynku francuskim, w tym również marihuany. Dzieliła się na trzy działy: zioła, haszysz oraz substancje psychodeliczne, takie jak LSD czy psylocybina. Warto zaznaczyć, że gazeta zachowywała pewne środki ostrożności, unikając wymieniania nazw ulic czy dzielnic, w których odnaleziono wymienione środki, a także nie podpisywała artykułów konkretnymi nazwiskami dziennikarzy.

Wprowadzenie nowej treści 11 stycznia 1977 roku było wyraźnym sygnałem, że gazeta zamierzała eksplorować różne aspekty rynku środkami odurzającymi, a także pełnić rolę przewodnika w kwestii świadomego i odpowiedzialnego korzystania z substancji psychoaktywnych.

Giełda

11 stycznia 1977 roku przyniósł kolejne doniesienia na temat dostępności marihuany na francuskim rynku. Gazeta raportowała, że zapasy "zielonego ziela" z lokalnych ogrodów zdają się być wyczerpane, co prowadziło do niedoboru tej popularnej substancji, szczególnie odczuwalnego w okresie świątecznym. W artykule wspomniano o wyborze tradycyjnego afrykańskiego chwastu, który z reguły charakteryzował się średnią jakością i obecnością nasion. Również pojawiły się informacje o nowościach na rynku, takich jak prasowana kolumbijska odmiana, chociaż ostrzegano czytelników przed ewentualnymi podróbkami.

„Trawa. Prawdopodobnie ostatni raz widziana dwa tygodnie temu, zapasy zielonego ziela z naszych ogrodów wydają się być naprawdę wyczerpane. Niedobór marihuany w okresie świątecznym jest nadal odczuwalny. Zazwyczaj wybierany jest tradycyjny afrykański chwast, który rzadko jest bardzo dobrej jakości i przy tym bogaty w nasiona (cena detaliczna: 7-8 frs, cena kilograma: około 4 frs). Słyszeliśmy o niedawnym pojawieniu się prasowanej kolumbijskiej. Bądź ostrożny, mówi się, że to afrykańska sprasowana z klejem (4,50 za kg, 8-9 frs w sprzedaży detalicznej)".
„Gówno. Tutaj też jest niedobór. Marokańskie lub libańskie gówna są zazwyczaj średniej jakości. W sprzedaży detalicznej marokańskie nie powinny przekraczać 8 frs, a libańskie 10 frs. Za kilogram, 4 i 5 frs, maksymalnie. Dla dobrze poinformowanych są niewielkie ilości bardzo czarnego nepalskiego, bardzo dobrego i bardzo drogiego, a także nieco tańszego pakistańskiego. Wreszcie, wkrótce można natknąć się na najwyższej jakości marokańską, która jest zielonkawo-brązowa i bardzo lepka. Kosztuje około 4 franków za kilogram".

W międzyczasie, kolejny artykuł opublikowany 20 stycznia 1977 roku potwierdzał trudności z dostępnością marihuany na rynku, zarówno w Paryżu, jak i w innych francuskich miastach.

„W tym tygodniu na rynku marihuany nadal panuje niedobór i to nie tylko w Paryżu. Ale nowi przybysze łagodzą sytuację, czasami z radosnymi niespodziankami. Zioła Średniej jakości afrykańskie sprzedawane po 8 frs za gram i około 4 frs przy kilogramie, wciąż brak kolumbijskich lub bardzo mało. Wreszcie, słyszałem o super drogim panamskim: 5,5 frs za gram przy kilogramie i 10 frs detalicznie, ale będziemy musieli poczekać”.
„Spędziłem dobry tydzień z czarnym afganem, który był w grubych, spleśniałych batonach, cały gumowaty i dość miękki, ale był raczej rzadki. Częściej spotykamy libański i marokański, głównie średniej jakości. Libański jest znacznie droższy: 10-12 frs w sprzedaży detalicznej i 5 frs kilogram, w porównaniu do 10 frs i 4 frs przy kilogramie w przypadku marokańskiego. Rynek haszyszu jest ubogi, ale kilka razy w tym tygodniu natknąłem się na olej i marokański haszysz bardzo dobrej jakości, co być może zwiastuje lepszy okres. Olej pochodził prosto z Pakistanu; bardzo świeży (mniej niż miesiąc), był wart 25 frs za gr w średniej sprzedaży hurtowej (minimum 20 gramów) i około 45 frs w sprzedaży detalicznej”.

Następnie, datowany na 8 lutego 1977 roku, artykuł opisywał atmosferę paryskich koncertów i kin, gdzie w powietrzu unosiła się woń trawki. Autor relacjonował obfitość różnych odmian marihuany, które można było spotkać na ulicach miasta, wraz z informacjami na temat cen detalicznych i hurtowych.

„W Paryżu, w kinach i podczas koncertów, w powietrzu unosi się dużo trawki. W Beau Rock setki jointów są przekazywane z ust do ust, płoną, a nasiona radośnie trzaskają. Spacerując i rozmawiając, można było zobaczyć co najmniej cztery różne rodzaje marokańskich, trzy różne libańskie, trochę afgańskiego oleju, a potem trochę chwastów, różne odmiany częściej z Afryki niż z Ameryki Południowej. Z punktu widzenia dilerów, marokański sprzedawany był za 10-13 franków za gram, a zioło za około 10-12 franków za gram”.
„To daje wyobrażenie o cenach obecnie obowiązujących w Paryżu. Sytuacja nie wszędzie jest taka sama. Na przykład w Strasburgu haszysz i marihuana są rzadkością. Kawałek marokańskiego lub libańskiego można kupić za 10-15 franków, a nawet 30 franków za gram. Ten niedobór, ta wysoka cena, jest częścią codziennego życia w wielu francuskich miastach. Czas zielonych, postrzępionych liści minął. To powróci. Dlaczego więc nie zaczniemy myśleć o nasionach już teraz?”.

Rubryka z 8 lutego zawiera również dużą tabelę zawierającą listę różnych jakości haszyszu z Maroka, Libanu i Pakistanu, opisującą jego wygląd, kolor i efekty.

1 kwietnia 1977 roku przyniosła kolejne aktualizacje dotyczące dostępności marihuany. Autor opisywał stabilność cen oraz dostępność różnych odmian haszyszu i marihuany na rynku. Zwracano uwagę na zmiany w asortymencie, takie jak brak afrykańskiego chwastu i różnorodność odmian libańskich. Artykuł zawierał także tabelę porównującą ceny narkotyków w różnych krajach zachodnich oraz przepis na "Crème de grass", likier z liści konopi indyjskich.

„Zioła: tutaj znowu bez większych zmian. Afrykańskie zioła są nadal dostępne, a nasiona nadal sprawiają, że kupujący narzekają na swoje przyszłe zasiewy. Nadeszła wiosna!”.
Tabela

Liczne publikacje

Na początku 1977 roku Libération był pionierem w publikowaniu artykułów na temat konopi indyjskich, prekursorem dzisiejszego czasopisma Soft Secrets. Dzięki licznej publikacji artykułów na ten temat, w tym autorstwa znanego dziennikarza JP Gené, gazeta była w centrum debaty na temat legalizacji marihuany oraz broniła praw palaczy, również do samodzielnej uprawy, która w tamtych czasach była możliwa tylko na zewnątrz.

Wśród tematów poruszanych przez Libération, szczególną uwagę zwracano na brutalne represje, których ofiarą stali się użytkownicy marihuany po wejściu w życie ustawy z 1970 roku. Nagłówki takie jak „Sześciomiesięczny wyrok więzienia za przyznanie się do palenia haszyszu” czy „Palacz haszyszu uwięziony w Angers rozpoczyna strajk głodowy" ilustrują dramatyczne konsekwencje prawnych represji.

Mimo że Francja utrzymywała surowe przepisy, inne kraje zaczęły podejmować bardziej liberalne podejście. Holandia zdekryminalizowała używanie marihuany już 22 czerwca 1976 roku. W Stanach Zjednoczonych, niektóre stany również podążały w tym kierunku, dekryminalizując posiadanie i używanie marihuany. Artykuł "Palenie w Stanach Zjednoczonych" podawał, że aż 19% dorosłych przyznaje się do wypalenia jointa przynajmniej raz w życiu, co świadczyło o zmieniającym się podejściu do tej substancji na całym świecie.

We Francji, według szacunków Libération, liczba palaczy marihuany wynosi co najmniej milion osób. Gazeta prowadzi badania dotyczące konsumpcji tej substancji, która stała się powszechna nawet w najbardziej odległych zakątkach kraju.

Jednakże, za swoje pro-konopne stanowisko, Libération spotkało się z krytyką ze strony innych mediów. Szczególnie ostre ataki pochodziły z gazety L'Humanité, która opowiedziała się po stronie prohibicji i otwarcie krytykowała Libération. Konfrontacja między tymi dwoma gazetami miała miejsce na łamach prasy, gdzie Libération broniło swojej pozycji.

Jednak krytyka wobec Libération nie ograniczała się tylko do gazety L'Humanité. Inne czasopisma również krytykowały prokonopne stanowisko Libération. Na przykład Ici-Paris nazwał wcześniejszy apel o legalizację marihuany zgniłym wezwaniem. Michel Droit, publicysta, również wyraził swoje oburzenie na łamach innych mediów. Nawet gazeta L'Aurore włączyła się do dyskusji, potępiając Libération za promowanie legalizacji marihuany.

W 1977 roku w kulturze muzycznej na topie było reggae, ale nadejście punka stanowiło radykalną zmianę. W ciągu jednej nocy hipisi obcinali włosy, a moda zmieniała się diametralnie. Marihuana była ściśle związana z ruchem hipisowskim, podczas gdy punki preferowały amfetaminę. Gazeta Libération również nie pozostała obojętna na to subkulturowe zjawisko. Od połowy 1977 roku artykuły na temat marihuany stały się rzadsze.

Przeczytaj na Soft Secrets także o:

Konopie indyjskie: od starożytnych azjatyckich reliktów do współczesności

Konopne papierosy przeciwastmatycznei

Historia Naturalna: konopie w dziełach Pliniusza i innych

L
Luke.Konopiacki